System kontroli słowa działał już od samego początku funkcjonowania Polski Ludowej. Cenzurze poddawano wszelkie informacje mogące zagrozić bezpieczeństwu i suwerenności odradzającego się państwa, np. umiejscowienie i liczebność jednostek wojskowych, a ponadto, co nasiliło się z czasem kształtowania i umacniania w Polsce ustroju komunistycznego, cenzura przybrała głównie charakter ideologiczny. Cenzurowano każdy przejaw krytyki funkcjonującego systemu oraz propagowanie zachodnich myśli ustrojowych. Literatura przedmiotu mówi o pracowniku kontroli jakoby był żołnierzem walczącym na froncie ideologicznym.[1] Wymienia również zadania cenzury, określone podczas odpraw cenzorów w 1948 r. Były to: „Przeciwdziałanie atakom kleru, paraliżowanie infiltracji i propagandy anglosaskiej, przeciwdziałanie propagandzie antyradzieckiej, walka o nową psychikę obywatela nowej Polski”.[2] W latach powojennych nasiliły się konflikty na linii państwo-kościół. Rząd polski wypowiedział konkordat oraz wprowadził śluby i rozwody cywilne. Kościół domagał się zagwarantowania w konstytucji zapisu, który ująłby Polskę jako państwo katolickie. Ponadto list papieża Piusa XII, w którym wyrażał żałość wobec narodu niemieckiego z powodu wysiedleń, został przez rząd odebrany jako możliwość anulowania granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, czego efektem było podjęcie działań propagandowych skierowanych przeciwko polskiemu episkopatowi oraz prasie katolickiej. W stenogramach z odpraw naczelników Wojewódzkich Urzędów Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk w Warszawie oświadczono, że na arenie międzynarodowej Kościół stanął po stronie „amerykańskiego imperializmu” i został jego bezpośrednim sojusznikiem, zaś lokalnie „hierarchia kościelna stanęła po stronie sił reakcji, jako główny trzon obozu nieprzejednanych wrogów demokracji ludowej”.[3] Krytyka ze strony cenzorów dotknęła całą rzeszę pism katolickich, wśród których znalazł się wydawany w Krakowie „Tygodnik Powszechny”. Było to jedno z najchętniej czytanych przez inteligencję pism, a poziom redakcyjny periodyku uchodził za najlepszy w całym kraju. Cenzorzy wiedzieli doskonale, że czasopismo to wymaga wzmożonej czujności, gdyż redakcja często wykorzystywała nieuwagę cenzora lub jego nieobecność, aby przemycić poglądy sprzeczne z obowiązującą ideologią. Szczególnej uwagi wymagały felietony Stefana Kisielewskiego, który swoje antykomunistyczne poglądy manifestował głównie w małych notatkach, często o charakterze ironicznym, zamieszczanym gdzieś w kącie pisma, przez co mogły ujść one uwadze cenzora.[4]
Niestety nie zaprezentujemy zdjętych przez cenzurę artykułów Kisielewskiego, w całości możecie je Państwo znaleźć w wydanych Pismach wybranych tegoż twórcy w tomach “100 razy głową w ściany – felietony z lat 1945-1971” i “Felietony zdjęte przez cenzurę” (Wydawnictwo Iskry 1997, 1998). Pokażemy natomiast fragmenty sprawozdań urzędów kontroli, w których twórczość Kisiela została poddana wnikliwej analizie oraz ocenie.
Pisarze i redaktorzy starali się, za pomocą zmyślnej gry słów, aluzji oraz metafor przekazywać czytelnikom swoje poglądy, jednak musieli liczyć się z czujnym i dobrze przeszkolonym aparatem cenzorskim, który potrafił odszukać w artykule nawet jedno słowo, którego skreślenie zmieniało całkowicie wydźwięk danej wypowiedzi. Była to gra „w kotka i myszkę”, wymagająca dużej zręczności w operowaniu piórem przez redaktorów oraz wzmożonej czujności przy analizie tekstu przez urzędników.
Cenzura miała charakter kilkustopniowy. Zaczynała się od tak zwanej „autocenzury”, której dokonywał sam autor danego tekstu. Pisarze świadomi sytuacji politycznej w kraju, celowo unikali tematów, których poruszanie było przez ówczesną partię nie pożądane lub rezygnowali z zamieszczania swoich uwag czy aluzji politycznych. Następnie cenzurowano tekst, gdy trafił już na stół redakcyjny, a ostatnim etapem była cenzura przez dany oddział terenowy Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. W przypadku wszelkich wątpliwości i zastrzeżeń, terenowe oddziały przesyłały dane sprawy do zaopiniowania do głównego urzędu w Warszawie.
Mimo, że wydawano instruktaże dla cenzorów, to w głównej mierze zasady wedle których dokonywali ingerencji, wyrabiali intuicyjnie. Według GUKPPiW, dobry cenzor to nie taki, który swoją pracę ogranicza do schematycznego i mechanicznego wykonywania opracowanych przez nich instrukcji, lecz taki który myśli samodzielnie i jest na tyle inteligentny, aby w pełni rozumieć kontrolowany materiał, umiejętnie nim manipulować, celem zmienienia jego wymowy minimalnymi środkami technicznymi. Zamiast zdejmować całe artykuły, wystarczyło dokonać kilku drobnych skreśleń lub dopisać parę lakonicznych słów i w ten sposób całość zyskiwała zupełnie nowe, odmienne od pierwotnego zamysłu, znaczenie. Dużą uwagę przykładano do niedokonywania skreśleń niepotrzebnych, nazywanych „wścibstwem cenzorskim”. Uważano, że nadgorliwość cenzorska wynika z braku zrozumienia czytanego tekstu, a tym samym daje wyraz braku umiejętnej analizy i syntetycznego myślenia, które są nieodzowne w pracy polegającej na tropieniu poukrywanych w tekście aluzji i politycznych kontekstów.[5] Jedną z niepisanych zasad pracy cenzorskiej było nieujawnianie istnienia urzędu cenzury. Cenzorzy zdejmowali teksty, w których pojawiały się bezpośrednie odniesienia do urzędu, czego przykłady zostały zamieszczone w niniejszej galerii. Kolejną zasadą było to, że urzędnik nie ma obowiązku tłumaczyć się przed redakcją ze swojej decyzji.[6] W prezentowanych protokołach cenzorskich widać przypadki, podawania lakonicznych uzasadnień ingerencji lub powoływania się na przepisy ogólne.
Działania cenzury spotykały się nie tylko ze sprzeciwem ze strony pisarzy, ale również pozostałych grup społecznych. Świadczą o tym, umieszczone w galerii, materiały zawierające m.in. list środowiska pisarskiego, w którym wyrażona została opinia odnośnie działania aparatu cenzorskiego, informacje o proteście studentów podniesionym po ocenzurowaniu Dziadów, zawiadomienia o podrzucaniu ulotek, krytykujących ograniczanie wolności słowa przez władzę ludową.
Na niniejszą galerię składają się skany materiałów, zgromadzonych w Archiwum Narodowym w Krakowie. Stanowią one najbardziej absurdalne fragmenty protokołów cenzorskich oraz zaleceń urzędów propagandy i kontroli prasy, a także fragmenty gromadzonych przez te instytucje sprawozdań ze swojej działalności oraz danych dotyczących wydawanych czasopism. Zakres chronologiczny galerii obejmuje lata 1945-1969. Podczas przygotowania galerii kwerendą objęto następujące zespoły: Wojewódzki Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk w Krakowie, Wojewódzki Urząd Informacji i Propagandy w Krakowie, Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Krakowie.
/Galeria została przygotowana przez stażystę Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu w ramach Projektu pt. „Humanista – Stażysta – Menadżer! Zarządzanie dziedzictwem kulturowym – II edycja (2018-2019)” współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego./
fot. Zawiadomienie o zdjęciu przez aparat cenzorski felietonu Stefana Kisielewskiego. (Archiwum Narodowe w Krakowie, Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Krakowie, sygn. 29/1312/465)
[1] K. Kamińska-Chełmniak, Cenzura w Polsce 1944-1960 Organizacja Kadry Metody Pracy, Warszawa 2019, s. 94.
[2] Tamże, s. 94.
[3] Tamże, s. 95-96.
[4] Tamże, s. 98-99
[5] Z. Romek, Cenzura a nauka historyczna w Polsce 1944-1970, Warszawa 2010, s. 59-61.
[6] Tamże, s. 57.
Przejdź do zdjęć