5 października 1944 r. do Krakowa, stolicy i drugiego co do wielkości ośrodka miejskiego Generalnego Gubernatorstwa, przybył pierwszy transport wysiedlonych ze swojego miasta warszawiaków. Tylko tego dnia przywiezionych zostało 3700 osób. Często ich jedynym bagażem była torba z przedmiotami uratowanymi przed grabieżą i ubranie, w którym zostali wygnani z domów.
Kraków tymczasem napełniał się po brzegi napływającymi z Warszawy uciekinierami. Każdy wyobrażał sobie, że tam jedynie znajdzie jakiś przytułek, zatrudnienie lub co najmniej opiekę. Nie liczono się, a raczej nie zdawano sobie sprawy, że właśnie Kraków stał się od dłuższego czasu miastem do niemożliwego stopnia przeludnionym, że w nim skoncentrowane były władze wszelakiego autoramentu, że wreszcie przewidywanym był jako punkt oparcia dla wojska, i to wojsko żądało od władz cywilnych opróżnienia całych dzielnic specjalnie dla celów wojskowych, a także z tymi celami związanego wysiedlenia wszystkich nie mających specjalnego powodu do przebywania w tym mieście. Zameldowanie i otrzymanie prawa zamieszkiwania, chociażby nawet czasowo, było związane z tysięcznymi formalnościami i nieraz zupełnie niemożliwe do uzyskania. Niemniej, a może tym bardziej te mieszkania, które były niezapełnione po brzegi, wypełniały się szybko, a każdy z nas, który miał dużo znajomych, a przede wszystkim nie miał serca odmówić, gdy jeszcze miał wolny chociażby kawałek podłogi na ułożenie się na noc.
Adam Ronikier, Pamiętniki 1939-1945, Kraków:Wydawnictwo Literackie 2001.
Kapitulacja Warszawy oznaczała gehennę dla tysięcy jej mieszkańców. Wysiedleni na rozkaz Hitlera z miasta przeznaczonego do unicestwienia, znaleźli się w dramatycznej sytuacji. Żołnierze walczący w powstaniu zostali osadzeni w obozach jenieckich, zaś cywilni mieszkańcy zburzonego miasta trafiali do obozów koncentracyjnych, byli wywożeni na roboty do Rzeszy lub kierowani do innych ośrodków miejskich, trafiając pod opiekę miejscowej ludności lub organizacji charytatywnych. Z racji liczby wysiedleńców zadanie udzielenia im pomocy było największym tego rodzaju wyzwaniem jakiemu należało sprostać w czasie okupacji na ziemiach polskich.
Niniejsza prezentacja pokazuje mało znany aspekt konsekwencji powstania warszawskiego, jakimi były wysiedlenia i cierpienia warszawskiej diaspory podczas ostatnich trudnych wojennych miesięcy. Pokazuje historię spotkania warszawiaków z Krakowem przez pryzmat zachowanych w Archiwum Narodowym w Krakowie źródeł, począwszy od suchych statystycznych zestawień po dramatyczne listy uchodźców.
Wystawa ma na celu wzbogacenie dotychczasowej wiedzy na ten temat, dlatego prezentujemy pełne sprawozdania Polskiego Komitetu Opiekuńczego z okresu: wrzesień 1944 – kwiecień 1945 oraz wybrane przykłady listów, pocztówek z prośbami o pomoc, kart uchodźców. Prezentujemy również przykłady reakcji prasy, tak oficjalnej jak i podziemnej, na obecność wygnańców w mieście, a także dokumenty władz powojennych, wśród nich zestawienia statystyczne oraz listy z prośbami o pomoc.
W ujęciu tym, z czego należy zdawać sobie sprawę, przeważać będzie siłą rzeczy perspektywa ofiar oraz krakowian bezpośrednio zaangażowanych w niesienie pomocy mieszkańcom stolicy. Nie próbujemy tu odpowiedzieć na pytanie o sens powstania w Warszawie. Osobnym tematem jest zetknięcie się ludności Warszawy z mieszkańcami Krakowa, ich wzajemnych relacji i poglądów na sytuację polityczną i wojskową. Różnica ta, mniej widoczna w prezentowanych dokumentach, jest wyraźnie dostrzegalna np. w źródłach pamiętnikarskich. Mieszkańcy byłej Kongresówki, poddani uciskowi Moskwy znacznie częściej chwytali za broń, zmuszani byli do konspiracji przed tajną policją, która bezwzględnie ścigała jakiekolwiek przejawy postaw patriotycznych. Była to sytuacja odmienna niż w Galicji. Tu, oczywiście w ramach nadanych praw, można było swobodnie się kształcić, poznawać historię czy świętować rocznice ważne dla Polaków. Do Krakowa przyjeżdżano by podziwiać Wawel, zetknąć się z pamiątkami historii narodowej.
Ta różnica, której doświadczyły przynajmniej dwa pokolenia mieszkańców Galicji i Kongresówki, powodowała inne podejście do konspiracji i walki z bronią w ręku. Latem w obliczu uciekających Niemców, Warszawa pełna była rwącej się do boju młodzieży, wielu z wspominających te wydarzenia twierdzi, że powstanie po prostu musiało wybuchnąć. Nawet wbrew rozkazom – samoistnie. W Krakowie oczywiście odczuwalne były emocje związane z nieuchronną klęską Niemiec i wkroczeniem Armii Czerwonej, jednak nastroje były bardziej wyważone. Nie bez znaczenia był fakt, że siła militarna Armii Krajowej w stolicy Generalnego Gubernatorstwa była znacznie mniejsza niż w Warszawie. Napływające z powstania hiobowe wieści potwierdziły tezę, że walka konspiratorów przeciw regularnej armii jest możliwa tylko w sprzyjających warunkach, a tych, głównie z racji postawy Stalina, nie było.
Spotkanie wypędzonych jesienią 1944 roku, z ruin swojego miasta, ograbionych warszawiaków z mieszkańcami Krakowa, na których wojna nie odcisnęła aż takiego piętna, było spotkaniem dwóch światów.
Zapraszamy: Dwa światy