Archiwum Narodowe w Krakowie zaprasza na kolejną odsłonę spotkań edukacyjnych popularyzujących wiedzę na temat historii Krakowa zawartą w materiałach archiwalnych. Przez 4 kolejne piątki naszym przewodnikiem po tajemnicach przeszłości Krakowa będzie Konrad Myślik, a kapsułą czasu stanie się czytelnia Oddziału III Archiwum przy ul. Siennej 16.
Tak tematy spotkań opisuje autor prelekcji:
4 października 2019 r. o godz. 17.30 – Co nam w Krakowie po Niemcach zostało.
Mija czternaście lat od chwili, kiedy prof. Jacek Purchla, prezes naszego Towarzystwa (TMHiZK) opublikował w Roczniku Krakowskim (T.71, Kraków 2005) tekst “Hubert Ritter i hitlerowskie wizje Krakowa”. Poza wizjami, których większość nie została na szczęście zrealizowana pozostały w Krakowie całkiem realne obiekty, pobudowane z betonu, kamienia i cegły. Wiele z nich obrazuje niemiecki gust i ideał architektonicznego piękna tamtych czasów. Co się na ten gust składało? Czy potrafimy bez zastanowienia rozpoznać w materii miejskiej tamte inwestycje? A jak wiele z nich? Czy więcej przyniosły one szkody – czy pożytku obrazowi miasta?
11 października 2019 r. o godz.17.30 – Skąd Towarzystwo Dessauskie brało gaz sprzedawany krakowianom, skoro do Arabii Saudyjskiej było daleko?
Lord John Acton zapisał się w naszej pamięci jako autor maksymy politologicznej “Każda władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie.” Nie wiemy, czy Towarzystwo Dessauskie zawiadujące gazownią krakowską i jej patentami znało tę maksymę – ale wszystko na to wskazuje. I obywatele Krakowa mają na swoim koncie (drugiej połowy wieku |XIX ) wcale udany strajk konsumencki, bo Towarzystwo Dessauskie (o którym mowa) sprzedawało nam marny gaz za drogo. Jak to monopolista. To samo towarzystwo prowadziło gazownie w Lwowie i Warszawie korzystając z praw własności patentów i pozycji na rynku. Skąd jednak brało gaz, skoro do Arabii Saudyjskiej było daleko?
18 października 2019 r. o godz. 17.30 Gdzie i po co mieściła się elektrownia Stołecznego i Królewskiego miasta nad Wisłą?
Zaczynano od elektrowni zasilających lokalnie ekskluzywne lokale miejskie. Własne – niewielkie – elektrownie (no… elektrowienki raczej) miały i Hotel Grand i Teatr Miejski. Miasto. Podgórze, na ponad dziesięć lat przed połączeniem z Krakowem miało własną elektrownię, starszą od krakowskiej. Gdzie się krakowska elektrownia mieściła? Skąd brała prąd? (przywozili?) i do czego prąd ów był wykorzystywany? Czy elektrownia miejska chciała kupić krakowskie tramwaje -= czy przeciwnie, tramwaje – elektrownię? I – że wspomnimy zmarłego właśnie wielkiego Jana Kobuszewskiego – “Gdże były te phieniądze?”
25 października 2019 r. o godz. 17.30 Czy moglibyśmy sobie wyobrazić Kraków bez latarni – i dlaczego nie?
W miejskiej kulturze XIX – i XX-wiecznych miast europejskich latarnie pełniły funkcję ważną, choć wizerunkowo nieszczególnie zaszczytną. Dość wspomnieć słowa “Lili Marlene” i Panie stojące pod latarnią, pieski – pod latarnią i wyborcze obietnice wieszania na latarniach, trwające – jak się wydaje – do tej pory. Pod latarnią było (jak pamiętamy) najciemniej. Światło lamp ulicznych przebijające się przez krakowską mgłę pomieszaną (z czasem) ze smogiem dało zajęcie i natchnienie niejednemu malarzowi.