W połowie listopada 1914 r. wojska rosyjskie, mając prawie dwukrotną przewagę liczebną nad wojskami Austro-Węgier, dotarły na przedpole Twierdzy Kraków. W dniach 16–25 listopada na północ od Krakowa doszło do tzw. „pierwszej bitwy o Kraków”. Po obu stronach wzięło w niej udział ok. 40 dywizji, tj. blisko 400 tys. żołnierzy. Sukcesem Austriaków było powstrzymanie głównego uderzenia rosyjskiego, pozbawienie przeciwnika inicjatywy operacyjnej i odzyskanie przestrzeni manewrowej. Nowe siły rosyjskie podeszły pod Kraków od wschodu na początku grudnia. „Druga bitwa o Kraków” rozpoczęła się pojedynkiem artyleryjskim. W pierwszych dniach grudnia 1914 r., po zajęciu Wieliczki i wzgórz między Bieżanowem a Bogucicami, Rosjanie w linii prostej znaleźli się zaledwie 12 km do krakowskiego Rynku. Rankiem 5 grudnia, po ostrzale artyleryjskim, ruszyli do ataku na miasto. Austriacy odpowiedzieli ogniem artylerii fortecznej. Kluczową pozycją obronną było wzgórze Kaim. Doszło tu do krwawych starć na bagnety z masami rosyjskiej piechoty wdzierającej się do okopów. Niewiele brakowało, aby pozycja została zdobyta. Skuteczny ostrzał pozycji rosyjskich sparaliżował działania zaczepne atakujących i zmusił do wycofania się początkowo poza zasięg dział fortecznych, a po bitwie pod Limanową – dalej na wschód.
Opracowano na podstawie publikacji Szlak Twierdzy Kraków, wyd. nakładem Biura ds. Turystyki Urzędu Miasta Krakowa.
"W ostanie dni listopada Bieżanów wyglądał jak jedno straszne obozowisko przechodzących ciągle coraz to innych wojsk, jak również i bezładnie, i samopas przechodzących odartych w strzępy nieraz o kiju żołnierzy różnych nacyj, wołających zaledwie po polsku „kleba” i tak całymi dniami. Aż dnia 27 listopada wieczór, cała kolej wraz ze stacją ewakuowana, a 28 listopada (było to w sobotę po południu) pierwsze patrole komuskie zawitały do Bieżanowa, aż do dworu. Z tego powodu, że Moskale chcieli się osadzić z armatami na Gaju i na Kaimie, nasza artyleria chcąc temu przeszkodzić biła w te miejsca, że aż jęczało, wskutek czego spalono wówczas dom Lurańca na Gaju i Jana Krówki, Wawrzyńca Jędrzejczyka na Kajmie […] Po opuszczeniu więc wojsk austriackich Bieżanowa i okolicy i zamknięciu bram Twierdzy Krakowa, od 27 względnie 28 listopada 1914 roku ulokowali się Moskale w Bieżanowie, ale tylko na Gaju (we wsi nie mieli odwagi i powodu bliskości „drutów”). Przez dziewięć dni była strzelanina, raz mniejsza między patrolami, lecz nigdzie w tym miejscu do żadnej większej potyczki nie przyszło i sama tylko artyleria nasza trzymała Moskali w należytym oddaleniu od Krakowa. Z cywilnej ludności pomimo strzałów armatnich na Bieżanów i Kajm, nawet ranny nikt nie został. Na kościół i do wieży uderzyło pięć pocisków armatnich, z których dwa eksplodowały na strychu kościelnym i uszkodziły dachówkę, poza tym nie czyniąc szkody. Również w podwórzec plebański kilka pocisków uderzyło, rozbijając kilka szyb w plebanii, a nawet odłamek szrapnela wpadł aż do środkowego pokoju plebańskiego. Wreszcie wskutek okropnej klęski zadanej Moskalom około Limanowej w nocy, 6 grudnia 1914 roku, zaczęli się gwałtownie w pośpiechu cofać Moskale i od tej chwili ludzie poczęli lżej oddychać. Po przeniesieniu zaś, względnie rozszerzeniu, bram Twierdzy aż do Bieżanowa (tuż za dwór) wskutek rozlokowania masy wojsk artylerii, saperów i klika tysięcy oddziałów pomocniczych w Bieżanowie (na kwaterach) jakaś otucha poczęła do serc wstępować […]"
Jakub Jamka, Pamiętniki bieżanowskiego organisty, Kraków 2012 [redakcja tekstu Marta Wójcik-Luksa, Wojciech Tokarski]
Archiwum Narodowe w Krakowie 2018